Tak, sięgnęłam dna. Nie zostało nic z mojej walki z nałogiem. Przez jakiś czas nawet wytrzymałam. Szukałam substytutów. Byłam z siebie dumna.
Dzisiaj muszę stwierdzić z pełną świadomością. Jestem nałogowcem!
Wiem, że oznaką nałogu właśnie jest zwalanie winy na innych, szukanie pretekstów i usprawiedliwień.
To Wasza wina!
To od Was słyszałam: ja też próbowałam i się nie udało; nie ma szans, wiem coś o tym; z tego nie da się wyjść... Poddałam się więc.
I oddałam się nałogowi... kupowania książek!
1. Zamówienie w Selkarze - bo pokazała się Syrenka - dla męża; więc przy okazji zamówiłam coś dla siebie.
2. Zamówienie w ksiegarnia.proszynski.pl - bo fantastyka 40% taniej.
3. Wybrałam kilka książek tutaj http://domowyfront.blogspot.com/p/ksiazki-do-sprzedania.html - bo po 5 zł za sztukę.
4. Na targu z książkami http://targzksiazkami.blogspot.com/search/label/Dunajka kupiłam mały komplecik - bo okazja!
5. Teraz siedzę na stronie Znaku i walczę aby nie skorzystać z promocji na książki po 9,90 zł
Tak. Sami widzicie. Przepadłam! Ofiara okazji i promocji.
Nie walcz! Potem będziesz żałować, że nie kupiłaś - i tak długo wytrzymałaś :)
OdpowiedzUsuńCzuję się dokładnie tak samo!
OdpowiedzUsuńSkorzystałam w ostatnim czasie z 3 promocji w Znaku (Pan kurier stał się już prawie moim przyjacielem), a w dodatku wygrzebałam na Allegro kilka interesujących mnie tytułów. Teraz jeszcze weszłam na podany przez Ciebie link z książkami za 5 zł i przepadłam.
Ktoś powinien zabrać mi portfel i zamknąć mnie gdzieś w piwnicy, z dala od internetu, księgarni, bibliotek i książek.
Claudette - już bez przesady... książki, które już kupiłaś mogłabyś ze sobą zabrać do tej piwnicy ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Ciekawe ile czasu zajęłoby mi ich przeczytanie, gdybym pozostawała w zamknięciu, z dala od innych zajęć, czy rozrywek. Pewnie z dobre kilka lat ;)
OdpowiedzUsuńja właśnie w Znaku 100 zł straciłam... jak? :D
OdpowiedzUsuńMnie całe szczęście nie ciągnie. Już długo nie kupiłam żadnej książki. Sama nie pamiętam ile czasu upłynęło.
OdpowiedzUsuńAle jak się ma jakieś 600 nieprzeczytanych książek w domu, dwie świetnie wyposażone biblioteki z nowościami, to jakoś mniej ciągnie do kupowania ;)
Isabelle... a co kupiłaś?
OdpowiedzUsuńKsiążkowo - szczęściara ;)
Losy dobrego żołnierza Szwejka, Biblia dziennikarstwa, Ryszard Kapuściński. Biografia pisarza, Dałem głos ubogim, Hakawati, Trzy połówki jabłka, Saint-Exupéry. Ostatnia tajemnica.
OdpowiedzUsuńTo by było tyle ;p A ty się w końcu na coś skusiłaś? ;)
No i cóż mam powiedzieć? Mam to samo...
OdpowiedzUsuńMoże załóżmy jakiś klub wsparcia? Jakieś AK (anonimowi książkoholicy).
To byłoby na takiej samej zasadzie, jak wszelkie stowarzyszenia - jak tylko poczujesz, że za chwilę ulegniesz pokusie, piszesz szybko do kogoś i ten ktoś tłumaczy ci, dlaczego masz nie kupować tych książek. Ewentualnie zajmuje Twoje myśli czymś innym, a Ty zapominasz o zamiarze. Co prawda u mnie to działa na krótko, bo szybko sobie przypominam okazje i lecę kupować, ale zawsze jakaś próba by była;)
No i dobry pomysł. Załóżmy AK!
OdpowiedzUsuńPrzyjmujemy zapisy!
to ja chyba powinnam pierwsza się zapisać...
OdpowiedzUsuńIsabelle - jeszcze walczę ze sobą. Ale gdzie nie zajrzę to wszyscy właśnie poszaleli w Znaku ;)
OdpowiedzUsuńTo jak ja mam wytrzymać?
no nie ma rady... musisz się poddać ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym AK :)
OdpowiedzUsuńNo to jak to zorganizujemy?
OdpowiedzUsuńhttp://www.facebook.com/home.php?sk=group_249582535055935 :D
OdpowiedzUsuńMoże założyć blog o ponętnym tytule nieAnonimowi Książkoholicy - i tam bedzie można się wpisywać i prosić o wsparcie? Notka - problem z pokusą i koniecznie link do tejże, hi hi.
OdpowiedzUsuńA w komentarzach niech ratują. Co Wy na to?
wywala mnie ze strony grupy
OdpowiedzUsuńTeż myślałam o blogu... tymczasem założyłam grupę na FB. Ale nigdy wcześniej tego nie robiłam więc może coś nie tak ustawiłam... u mnie wchodzi normalnie. Może ktoś inny jeszcze spróbuje... bo nie wiem czy można się zapisywać samodzielnie czy muszę zaproszenia wysyłać...
OdpowiedzUsuńNie ma rady :(
OdpowiedzUsuń