Śniadanko takie jak wczoraj. Mąż jadł świeże bułeczki jak co sobotę... tylko troszkę było mi żal.
Drugie śniadanie i podwieczorek takie samo jak wczoraj... dorzuciłam kilka borówek amerykańskich.
Obiad:
Duszone udka z kurczaka:
3 udka bez skóry i zbędnego tłuszczu
1 cebula
10 pieczarek
1 marchewka
świeże zioła (tymianek i majeranek)
sól i pieprz
Duszone udka z kurczaka, bez skóry, wycięłam też cały widoczny tłuszczyk. Udka podzielone na pół, będzie na dwa dni. Dla mnie najmniejsze. Podzielone i natarte przyprawami mięso ułożyłam na dnie naczynie żaroodpornego. Na to pokrojona średnia cebula, pieczarki podzielone na cztery, marchewka podzielona na kawałki. Przykrywamy i do piekarnika. Dusimy około godziny w 190 stopniach. Do tego surówki. Rodzinka zjadła i nie marudziła... a chyba nawet smakowało im.
Kolacja: dwa chlebki wasa z twarogiem wiejskim i pomidorkiem.
Brak objawów odstawienia cukru.
Jutro wyzwanie, rodzinny grill. Dla bezpieczeństwa przygotowałam piersi z kurczaka i jakąś surówkę zrobię. Tylko co z tymi ciastami co brat już zakupił...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz