sobota, 1 października 2005

Eric Emmanuel Schmitt

Pewnie większość z Was dawno już tą książkę ma za sobą.

Ja też dawno wiedziałam o jej istnieniu, ale jakoś nie składało się.
Obawiałam się, że zbyt smutna może być, a ja smutku miałam dość własnego i całkowity brak sił na smutki innych. Ale wreszcie nadeszła odpowiednia chwila.

Najpierw przeczytałam Małe zbrodnie małżeńskie. Jak dla mnie... bomba. Przeczytałam błyskawicznie te kilkadziesiąt stron... i wszyscy moi znajomi. Nikt nie narzekał mimo przymuszenia ;).

Wracając do Oskara...

... Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, żę jest do chrzanu, za krótkie, chciałony się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Ja, który mam sto lat, dobrze wiem, o czym mówię. Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie...

Po przeczytaniu tej ksiażki... wiem jedynie, że muszę ją koniecznie przeczytać raz jeszcze. Teraz wolniej... ze smakiem... zrozumieniem... W każdym zdaniu tej opowieści jest zawarta mądrość... Ja dopiero poznałam opowieść... teraz chcę zrozumieć jej sens...

Polecam tą książę!!

Niewiele jest takich ksiażek, które pomagają przywrócić odpowiedni punkt odniesienia... ta jest jedną z nich. Mnie przywróciła do pionu.

Teraz czytam kolejną książkę Erica Emmanuela Schmitta - Ewangelia według Piłata. To zadziwiające... w jaki sposób można opisać historię opisywaną już miliony razy... Może to zadziwia tylko mnie (niedowiarka)... ale... lecę czytać dalej.

Miłej lektury :)

Wpis z dnia 15.11.2005

W okupowanej Belgii katolicki ksiądz ukrywa żydowskiego chłopca Josepha. Chłopcu udaje się przeżyć, odnajduje rodziców i po latach opowiada swoją historię. Cała ta opowieść nie różniłaby się niczym od wielu innych, które znamy, gdyby nie to, że ojciec Pons ocala nie tylko życie Josepha, ale coś znacznie więcej.

Eric-Emmanuel Schmitt znowu nas zaskakuje, wzrusza i skłania do refleksji. Ta oparta na autentycznych wydarzeniach opowieść o różnorodności, tolerancji i poszukiwaniu tożsamości ma wymiar uniwersalny. Łączy humor z powagą i udowadnia, że o dobru można mówić w sposób prosty, piękny, a zarazem pozbawiony sentymentalizmu.

Właśnie skończyłam ją czytać. Jeszcze słabo widzę bo łzy całkiem nie obeschły. Chcę się tym podzielić póki nie ochłonęłam. E.E.Schmitt ciągle mnie zaskakuje. Niedawno go odkryłam i przeczytałam już wszystko co ukazało się w naszych księgarniach. Każda ksiażka mnie zaskoczyła. Każda na swój własny sposób. Każda jest inna. Napisana innym stylem. Ale wszystkie są mądre, przystępne, napisane prostym, wciągającym językiem. Nie potrafię opowiadać o uczuciach czy wrażeniach. Ale może kogoś przekonam aby sięgnął po jego ksiażki. Warto :)

Komentarze:

  • Wszystko? Razem z "Ewangelią wg. Piłata"?
    Nie widzę tu daty wpisu notki, niestety...
    Ja mam za sobą Oskara oraz Pana Ibrahima, a raczej w sobie... Nad resztą pracuję. ~Plectrude, 2005-12-28 16:27
  • Wszystko... Oskara i panią Róże, Dziecko Noego, Ewangelię według Piłata i Pana Ibrahima i kwat Koranu... Wszystkie mi się baardzo podobały. Nie ma tu dat wpisu... nie jest to typowy blog... daty nie mają tu znaczenia :). Pozdrawiam i miłej lektury życzę...~Akka, 2005-12-28 16:38
  • Czas nie ma znaczenia, zresztą i tak jest nieuchwytny...
    Byłam ciekawa czy blog ten nie jest "opuszczony". Ciepło tu, podoba mi się. A Carroll? ~plectrude, 2005-12-30 17:35

środa, 1 czerwca 2005

Białe na czarnym - Ruben Gonzales Gallego

Opowieść o tym, jak przejść przez piekło i zwyciężyć.

Gallego urodził się częściowo sparaliżowany, a lekarze powiedzieli matce, ze zmarł przy porodzie. Wychowywał się jako sierota w sowieckich domach dziecka. Był więc niejako potrójnie wykluczony - jako odmieniec (ze względu na południowy typ urody), sierota i osoba niepełnosprawna fizycznie. Z tej perspektywy opisał swoje dzieciństwo i młodość, które upłynęły pod znakiem walki z chorobą, ale i walki z okrucieństwem sowieckiego systemu, kierującego zdolnych intelektualnie, lecz upośledzonych fizycznie, młodych ludzi z sierocińca bezpośrednio do... domu starców.
Rubenowi udało się jednak przetrwać, wydostać z Rosji, a nawet założyć rodzinę. Traumatyczne doświadczenia przekuł w wysokiej próby literaturę. Skomponowana z krótkich, filmowych sekwencji książka nie ma w sobie cienia ckliwości. Napisana ostrym, wyrazistym stylem, nie pozostawia czytelnika obojętnym. Boli i daje nadzieję.

Co ja tu mogę dodać??...

Dom z papieru - Carlos Maria Dominguez

Okazało się, że w czasie przygotowań do egzaminu (uprawnienia do projektowania) udało mi się przeczytać kilka książek... przyznaję się. Ale robiłam to w tzw. "międzyczasie", podczas jedzenia, w kąpieli, przed snem... sama nie wiem jak to się stało. Teraz gdy emocje opadły, zbieram książki porozkładane po całym mieszkaniu i ze zdziwieniem stwierdzam, że wiem o czym one są, że je przeczytałam i pamiętam nawet. Było ich kilka, nie wszystkie jednak są warte wspominania. Niżej kilka słów o tych, które warto wspomnieć i polecić:

Dom z papieru - Carlos Maria Dominguez
Tą przeczytałam w wannie. Znalazłam ją na półce między ręcznikami przy wannie. To dziwna książka... ale coś w sobie ma...

Wiosną 1998 roku Bluma Lennon kupiła w pewnej księgarni w Soho używany egzemplarz Poezji Emily Dickinson i kiedy doszła do drugiego wiersza, na skrzyżowaniu potrącił ją samochód.
Książki zmieniają los ludzi. (...) Siddharha przywiódł do buddyzmu dziesiątki tysięcy młodych ludzi, Hemingway przekształcił ich w sportowców, Dumas pogmatwał życie niezliczonym kobietom, a niejedną z nich uratowały od samobójstwa książki kucharskie. Bluma stała się ofiarą książek.

wtorek, 31 maja 2005

Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon

"W letni świt 1945 roku dziesięcioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony przez ojca, księgarza i antykwariusza, do niezwykłego miejsca w sercu starej Barcelony, które wtajemniczonym znane jest jako Cmentarz Zapomnianych Książek. Zgodnie ze zwyczajem Daniel ma wybrać, kierując się właściwie jedynie intuicją, książkę swego życia.


Spośród setek tysięcy tomów wybiera nieznaną sobie powieść Cień wiatru niejakiego Juliana Caraxa. Zauroczony powieścią i zafascynowany jej autorem Daniel usiłuje odnaleźć inne jego książki i odkryć tajemnicę pisarza, nie podejrzewając nawet, iż zaczyna się największa i najbardziej niebezpieczna przygoda jego życia. Przygoda ta da również początek niezwykłym opowieściom, wielkim namiętnościom, przeklętym i tragicznym miłościom rozgrywającym się w cudownej scenerii Barcelony gotyckiej i renesansowej, secesyjnej i powojennej."

Jedna z ważniejszych dla mnie książek. Piękna, wciągająca, zapadająca w sercu.

Nadal zastanawiam się jaki cień może dać wiatr... pewne jest... że bardzo ulotny.

Gość: monia402, 82-44-35-24.cable.ubr03.craw.blueyonder.co.uk
2008/08/18 22:51:46
wspaniała, czytałam jednym tchem

poniedziałek, 30 maja 2005

Osobowość ćmy - Katarzyna Grochola


Ośmioro przyjaciół. Niby znają się jak łyse konie. Niby? Bo cierpią, błądzą, potykają się i upadają zanim po omacku, dojdą do najoczywistszej prawdy: w życiu liczy się tylko miłość i tylko ona pozwala dokonywać właściwych wyborów. Wszystko inne zawodzi. O czym przekonywałam Czytelników zawsze.
[Katarzyna Grochola]

Cudna książka, niestety skoro się ją zaczęło... trzeba było skończyć. Czytałam ją sobie dzisiaj na balkonie, grzejąc się słoneczkiem. Przed chwilą skończyłam. Pod koniec miałam trudności z czytaniem, oślepiały mnie łzy, których nie dało się powstrzymać. Ja wiem, że mam łatwość płakania, bo nawet na wiadomościach... ale książka jest naprawdę cudna, dla kobiet i facetów. Zupełnie inna niż przygody Judyty... choć i te były świetne.

piątek, 15 kwietnia 2005

Biegnąca z wilkami - Clarissa Pinkola Estes

"Te przelotne, krótkotrwałe "smaki dzikości" przychodzą jak mistyczne natchnienie - ach, to jest to, a teraz uleciało. Tęsknota za nią ogarnia nas, kiedy spotykamy kogoś, komu udało się zachować tę "dziką, pierwotną więź", kiedy zdajemy sobie sprawę, że zaniedbujemy mistyczne palenisko, skąpimy czasu na marzenia, na własne twórcze życie, powołania i prawdziwe miłości.

Jednak to właśnie te ulotne posmaki, które towarzyszą zarówno pięknym, jak i bolesnym przeżyciom, powodują, że czujemy się tak osierocone, niespokojne, tak przepełnione tęsknotą, że wreszcie musimy podążyć za naszą dziką, zwierzęcą naturą. Wtedy pędzimy do lasu, na pustkowie, w śnieg i biegniemy szybko, oczami przeszukując ziemię; nasłuchujemy, szukamy w dole i w górze; szukamy wskazówki, śladu, znaku, że ona wciąż żyje, że nie straciliśmy szansy. A kiedy wypatrzymy jej ślad, iście po kobiecemu gnamy, by ją dogonić, sprzątamy na biurku, zrywamy związki, czyścimy umysł, przechodzimy na następną stronę, przerywamy wszystko, łamiemy zasady, zatrzymujemy świat, bo nie poradzimy sobie bez niej ani chwili dłużej".

[Biegnąca z wilkami, Clarissa Pinkola Estes]

Słowa te chyba nie wymagają komentarza.

Chętnie zacytowałabym tu dużo więcej... a czytam dopiero Wprowadzenie ;)...

PS. dnia 1.09.2007
Nie wiem jak to się stało... nie wyszłam poza wprowadzenie... kiedyś na bank wrócę do tej książki.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...