Tak tak... i to wcale nie 18 lat temu.
Spędziłam miły dzień. Rano prezent od córki i męża... wiadomo co... książka!
Kilka godzin w pracy... pyszny obiad w restauracji... piękna róża... wieczorkiem lampka wina w zielonogórskiej knajpce podczas finału największych w naszym mieście metamorfoz, w których moja firma była jednym ze sponsorów, oczywiście w dziedzinie brafittingu.
Nie trzeba wielkiej fety aby dobrze spędzić pierwszy dzień lata i własne urodziny.
Wszystkiego najlepszego !!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego NAJ NAJ:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuń:) dziękuję bardzo
OdpowiedzUsuńSto lat! :)
OdpowiedzUsuńNie każdy może się urodzić latem - żyj więc 100 lat!
OdpowiedzUsuń