Odwiedziła mnie wczoraj Ania. I oto efekt! U Ani na blogu widać jakie ona miała "korzyści" z odwiedzin u mnie :)
Dawno już nic nie kupowałam. Byłam twarda, ale zaczynam się łamać. Mąż nie może już się doczekać tej książki. A jak będę już kupować to MUSZĘ dorzucić coś dla siebie do koszyka. Gdy już zaczynam myśleć o sobie to chciałoby się zaoszczędzić na przesyłce... i zaraz pewnie wyjdzie mi ogromny stosik. Jak ja mam z tego wyjść.
Znam te rozterki - i też wiecznie sobie obiecuję, że nie będę nic kupować, a kończy się różnie :)
OdpowiedzUsuńSaszeńka bardzo spodobała się mojej cioci, zwłaszcza II i III część, ja oceniam ją jako nierewelacyjną, ale przyjemną :)
Hmmmm - pięknie wygląda! A w kwestii dylematów - jak znam życie i tak zamówisz, bo jeszcze podręczniki... i coś dla ciebie.... Czasem trzeba się wyłamać :)
OdpowiedzUsuńPodręczniki to będzie osobna historia ;)
OdpowiedzUsuńA może dorzucisz coś do koszyka to nie będę musiała tak dużo brać, żeby darmową przesyłkę mieć? Kubasy kupujemy?
Ja miesiąca nie potrafię wytrzymać bez kupowania książek. Gdy już jestem blisko to zawsze musi przyjść jakiś newsletter z atrakcyjną ofertą (chyba się wypiszę z newsletterów...).
OdpowiedzUsuń"Saszeńki" jetem bardzo ciekawa, chociaż niewiele o niej słyszałam. Natomiast spotkanie z Ulatowską chciałabym zacząć od jej pierwszej książki.
Pozdrawiam :)
Ostatnio nawet mi się udawało nie kupować. Stosiki miałam pożyczone albo "dostane"... Ale w sumie nie wiem czy miesiąc minął od ostatnich zakupów... Niby wiem, że nie powinnam, niby rozumiem... a jednak coś strasznie kusi, pociąga i spokoju nie daje.
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam Sosnowe dziewictwo... fajna lektura na lato... zachęcam.
http://czytamyksiazki.blogspot.com/2011/06/sosnowe-dziedzictwo-maria-ulatowska.html
Zapowiada się miła lektura - dużo czasu na czytanie życzę :)
OdpowiedzUsuńz chęcią bym je przeczytała, czekam na wrażenia :)
OdpowiedzUsuńnie wyjdziesz z nałogu, nie łudź się;)
OdpowiedzUsuńpodejmuję takie decyzje codziennie, a mniej więcej raz na miesiąc łamię. I tak to jest, całkiem jak z dietą, haha
OdpowiedzUsuń