Ja też dawno wiedziałam o jej istnieniu, ale jakoś nie składało się.
Obawiałam się, że zbyt smutna może być, a ja smutku miałam dość własnego i całkowity brak sił na smutki innych. Ale wreszcie nadeszła odpowiednia chwila.
Najpierw przeczytałam Małe zbrodnie małżeńskie. Jak dla mnie... bomba. Przeczytałam błyskawicznie te kilkadziesiąt stron... i wszyscy moi znajomi. Nikt nie narzekał mimo przymuszenia ;).
Wracając do Oskara...
... Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, żę jest do chrzanu, za krótkie, chciałony się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Ja, który mam sto lat, dobrze wiem, o czym mówię. Im bardziej się człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie...
Po przeczytaniu tej ksiażki... wiem jedynie, że muszę ją koniecznie przeczytać raz jeszcze. Teraz wolniej... ze smakiem... zrozumieniem... W każdym zdaniu tej opowieści jest zawarta mądrość... Ja dopiero poznałam opowieść... teraz chcę zrozumieć jej sens...
Polecam tą książę!!
Niewiele jest takich ksiażek, które pomagają przywrócić odpowiedni punkt odniesienia... ta jest jedną z nich. Mnie przywróciła do pionu.
Teraz czytam kolejną książkę Erica Emmanuela Schmitta - Ewangelia według Piłata. To zadziwiające... w jaki sposób można opisać historię opisywaną już miliony razy... Może to zadziwia tylko mnie (niedowiarka)... ale... lecę czytać dalej.
Miłej lektury :)
Wpis z dnia 15.11.2005
W okupowanej Belgii katolicki ksiądz ukrywa żydowskiego chłopca Josepha. Chłopcu udaje się przeżyć, odnajduje rodziców i po latach opowiada swoją historię. Cała ta opowieść nie różniłaby się niczym od wielu innych, które znamy, gdyby nie to, że ojciec Pons ocala nie tylko życie Josepha, ale coś znacznie więcej.
Eric-Emmanuel Schmitt znowu nas zaskakuje, wzrusza i skłania do refleksji. Ta oparta na autentycznych wydarzeniach opowieść o różnorodności, tolerancji i poszukiwaniu tożsamości ma wymiar uniwersalny. Łączy humor z powagą i udowadnia, że o dobru można mówić w sposób prosty, piękny, a zarazem pozbawiony sentymentalizmu.
Właśnie skończyłam ją czytać. Jeszcze słabo widzę bo łzy całkiem nie obeschły. Chcę się tym podzielić póki nie ochłonęłam. E.E.Schmitt ciągle mnie zaskakuje. Niedawno go odkryłam i przeczytałam już wszystko co ukazało się w naszych księgarniach. Każda ksiażka mnie zaskoczyła. Każda na swój własny sposób. Każda jest inna. Napisana innym stylem. Ale wszystkie są mądre, przystępne, napisane prostym, wciągającym językiem. Nie potrafię opowiadać o uczuciach czy wrażeniach. Ale może kogoś przekonam aby sięgnął po jego ksiażki. Warto :)
Komentarze:
- Wszystko? Razem z "Ewangelią wg. Piłata"?
Nie widzę tu daty wpisu notki, niestety...
Ja mam za sobą Oskara oraz Pana Ibrahima, a raczej w sobie... Nad resztą pracuję. ~Plectrude, 2005-12-28 16:27 - Wszystko... Oskara i panią Róże, Dziecko Noego, Ewangelię według Piłata i Pana Ibrahima i kwat Koranu... Wszystkie mi się baardzo podobały. Nie ma tu dat wpisu... nie jest to typowy blog... daty nie mają tu znaczenia :). Pozdrawiam i miłej lektury życzę...~Akka, 2005-12-28 16:38
- Czas nie ma znaczenia, zresztą i tak jest nieuchwytny...
Byłam ciekawa czy blog ten nie jest "opuszczony". Ciepło tu, podoba mi się. A Carroll? ~plectrude, 2005-12-30 17:35
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz