Tym razem wracałam z pracy na pieszo... zawsze to jakaś forma ruchu. Mąż zabrał auto i przeciągnęło mu się w pracy więc wyjścia nie miałam.
Wieczorkiem wybierałam się pobiegać... jednak niespodziewanie przyjechał brat z rodzinką... z dwoma rowerami... nie było więc wyjścia i pojechałam z bratową na wycieczkę rowerową. Wcale się nie broniłam i bardzo miło spędziłyśmy czas. Po drodze załatwiłyśmy jedną małą sprawę i 7 km pękło :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz