Na nocnej półce leży stos apetycznych książek... a ja nie czytam. Co wieczór biorę książkę do ręki... przewracam kartki... po kilku stronach orientuję się, że nie wiem o czym to jest... że moje myśli są zupełnie w innym miejscu.
18 lat temu zrobiłam prawojazdy... co kilka lat miałam sporadyczne zrywy i próbowałam jeździć. Niby wszystko szło dobrze ale strach mnie paraliżował.
Tym razem wzięłam się na sposób... najpierw kupiłam sobie auto, coby nie jeździć autem męża (choc wspólnym). Kupiłam wiedząc, że jak kupię to wyjścia mieć nie będę, że będę zmuszona jeździć... w końcu kasa na drzewach nie rośnie.
Więc kupiłam... małe... powolne... podrapane... powgniatane... śliczne zielone autko. Po kilku z nim dniach jestem zakochana. I już się nie boję. Uznałam, że to nie ja powinnam dostosowywać się do samochodu tylko on powinien być odpowiedni dla mnie. Więc obowiązkowo musiała być automatyczna skrzynia biegów. Teraz już się nie boję, że mi zgaśnie na skrzyżowaniu, że jak będę ruszać pod górkę to stoczę się na tego za mną, który na bank stanie zbyt blisko. W automacie to wszystko jest wykluczone :)
Po raz pierwszy to samochód słucha się mnie.
Wiem, że to co piszę, dla każdego kierowcy jest śmieszne. Ja jednak po 18 latach ograniczeń, ogromnego strachu i niespełnionych marzeń o niezależności komunikacyjnej... jestem z siebie bardzo dumna i szczęśliwa.
Mam nadzieję, że za kilka dni ochłonę i będę mogła wrócić do czytania ze zrozumieniem :)
A oto i moje cudo :)
brahdelt
OdpowiedzUsuń2009/09/07 14:32:31
To wcale nie jest śmieszne, ja mam prawo jazdy od wielu lat i kilka lat temu zaczęłam się bać prowadzić. Bez powodu. Może też powinnam sobie sprawić własne autko do prób i błędów. *^v^*
czytamy_ksiazki
OdpowiedzUsuń2009/09/07 14:41:21
Takie autko naprawdę "wyzwala". Wydawało się, że mojego strachu nic już nie zniweluje. Mało kto wierzył, że będę jeszcze jeździć. Uchodzę za osobę odważną. Prowadzę szybko rozwijającą się firmę. Ten strach zatruwał i utrudniał mi życie. Więc jeśli tylko masz trochę wolnej kaski (wcale nie tak dużo) to szukaj :)
clevera
OdpowiedzUsuń2009/09/07 18:20:26
Bardzo dobrze ciebie rozumiem, bo ja nawet nie myślę o zrobieniu prawa jazdy. Jestem z tych co się nie nadają, bo powodują niebezpieczeństwo z nadmiaru ostrożności.:)))) Jestem pełna podziwu dla twojej determinacjii.:))
katja127
OdpowiedzUsuń2009/09/07 21:23:48
Będzie dobrze - zobaczysz. Ja swoje prawko zrobiłam w 1988, zaczęłam jeździć 10 lat później, czyli w 99 i dziś trudno mnie wykurzyć zza kierownicy, a jadąc na siedzeniu pasażera wdeptuję odruchowo pedał hamulca...
chomik007
OdpowiedzUsuń2009/09/10 13:21:34
A ja właśnie Pilipiuka za Pilipiukiem męczę... I tylko Pilipiuka ostatnio :D
Na kierowcę się nie nadaję w rzeczywistości. Wolę nawet nie próbować. Po Warszawie powinno się jeździć komunikacją, a nie tysiącem samochodów. Za to samochody w grach komputerowych - to jest to!
atram_78
OdpowiedzUsuń2009/09/11 09:28:01
Ja podobnie jak Katja, zaczęłam jezdzić dopiero 10 lat po zrobieniu prawka. Też na początku nie wierzyłam, że uda mi się wrócić za kółko. A teraz śmigam po mieście dosyć dużym fordem focusem kombi i nie wyobrażam sobie powrotu do autobusu! ;) Będzie dobrze, trzymam kciuki! :)