sobota, 29 września 2007

Kruchość porcelany - Monika Sawicka

Jeśli chcesz przeczytać o miłości: kobiety do mężczyzny, mężczyzny do kobiety, o miłości matki do dziecka. Jeśli chcesz śmiać się i płakać. Jeśli chcesz zrozumieć duszę kobiety. Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak myślą mężczyźni. Jeśli chcesz nauczyć się walczyć o szczęście . Jeśli nie wiesz, skąd czerpać siły i jak nie stracić nadziei to w żadnym wypadku nie kupuj tej ksiąźki! W niej bowiem znajdziesz to wszystko i doświadczysz emocji, które BYĆ MOŻE NA CHWILĘ ZABIORĄ Ci spokój, ale NA PEWNO NA ZAWSZE uczynią Cię lepszym.

Ja nie chcę... przeczytałam 1/3 książki. Szkoda mi czasu na więcej. Szkoda.

niedziela, 16 września 2007

Straszne historie o otyłości i pożądaniu - Anna Fryczkowska

Schudnąć! - cel życiowy przyświecający trzydziestoparoletniej, gniewnej i zasupłanej Baśce. - Schudnąć?- zastanawia się starsza o kilkanaście lat, pogodna i pozornie spokojna Janina. Jeden turnus wczasów odchudzających, jeden pokój, dwie kobiety, dwie historie, które wikłają się ze sobą coraz bardziej. Wzajemny stosunek Baśki i Janiny jest najpierw zdecydowanie wrogi, stopniowo okazuje się, że więcej je łączy niż dzieli. Powoli rodzi się porozumienie, nawet przyjaźń do momentu, gdy wychodzi na jaw, że ich konflikt jest zasadniczy. To nie jest powieść wyłącznie o zaburzeniach odżywiania, ale i o obsesji młodości, opresji patriarchatu, kobiecej solidarności i sennych koszmarach jednej z bohaterek, w których dużą rolę odgrywa bruk przed florenckim Palazzo Pitti.

Książka przeczytana w "międzyczasie". Wczoraj dotarła do mnie paczka (wspominana niedawno) z merlina. Jak zwykle usiadłam otoczona jej zawartością i ze smakiem zabrałam się za przeglądanie moich skarbów :D
Lubię sobie obejrzeć książkę, poczytać okładki i kilka początkowych zdań... jako sotatnią wzięłam do ręki Straszne historie... no i tak zostałam. 155 stron nawet dla średniego "mola" to drobiazg.

Książka świetna. Do przeczytania jednym tchem. I jakże prawdziwa. Nie ważne ile ważysz... powinnaś/powinieneś ją przeczytać. Nie wydaje mi się aby była to książka tylko dla kobiet. Każdy może wynieść z niej coś dla siebie. A przy okazji zabawna.

Szczerze polecam.

czwartek, 13 września 2007

Chłopaki Anansiego - Neil Gaiman

"Bóg nie żyje. Poznajcie jego dzieci. Mitologia dla czasów współczesnych. Bezczelnie śmiała i oryginalna nowa powieść, traktująca o mrocznym proroctwie, dysfunkcjonalnych rodzinach i tajemniczych podstępach (oraz o pewnej limonce)."

Nie zawiodłam się... Gaiman to Gaiman, świetnie pisze. Jak poprzednie jego książki i ta ma w sobie magię tak sprytnie wprowadzoną do rzeczywistości, że staje się czymś co nie dziwi, wydaje się czymś normalnym. Wiadomo... Realizm Magiczny.

Nadal jednak uważam, że Nigdziebądź to najlepsza książka Gaimana... może dlatego, że moja pierwsza. Uwielbiam też jego opowiadania.

Wiem, że się powtarzam... ale jeśli lubisz książki Carrolla... pokochasz Gaimana.

Jestem szalona a mąż mnie zabije

Znowu zrobiłam zakupy... niekontrolowane... ale co ja poradzę... ten dreszczyk... :D

Właśnie czekam na dostawę z merlina:

  • Cukiereczki, Mian Mian
  • Kruchość porcelany, Monika Sawicka
  • Straszne Historie O Otyłości I Pożądaniu, Anna Fryczkowska
  • W pustyni i w puszczy (okładka twarda), Henryk Sienkiewicz
  • Świadectwo prawdy, Jodi Picoult

Jedna z tych książek to lektura dla córci (troszkę mnie to usprawiedliwia).

A na dokładkę kupiłam właśnie na allegro:

  • Jeździec miedziany Paullina Simons
  • Tatiana i Aleksander Paullina Simons
  • Ogród letni Paullina Simons

Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to fakt, że po przeczytaniu... większość książek sprzedam na allegro.

środa, 12 września 2007

Fragmencik "Przyjaźni przerwanej"

Kilka początkowych zdań książki...

Rozdział I

Orszak pogrzebowy wlókł się mokrą, ponurą drogą wiejską, następnie błotną ścieżyną ku cmentarzowi na wzgórku, a ludzie odkrywali głowy i żegnali się z większą czcią niż zwyczajnie, gdy koło nich przechodził. Kilka starych kobiet w białych czepcach zamykało pochód – niektóre płakały. Pani markiza była dobra dla biednych, odczuwają też jej brak.

Nie jakoby w Marteurelles-le-Chateau był ktokolwiek prawdziwie biednym. Nędza w dawnej swojej formie, nędza-ludożerczyni, miażdżąca, potworna nędza, jaką kobiety owe znały w swej młodości, nędza ta minęła wraz z życiem, które skończyło się przed katastrofą. Zniknęła wraz z pańszczyzną i opłatami od soli, podatkami i rogatkami, wraz z całą wspaniałością i przywilejami dawnego Marteurelles. Dym płonącego zamku uniósł ze sobą tyle rzeczy, które we wspomnieniu tych co pamiętali swe życie z przed r. 1789, zachowały się jedynie jako zmora potworna.

Jednakowoż być biedniejszym od swego sąsiada, znaczy bądź co bądź być biednym, a w Marteurelles dokonała się w ciągu jednego pokolenia tak radykalna zmiana w położeniu włościaństwa burgundzkiego, że za biednego uważano już człowieka, nie posiadającego własnej krowy.

Dla tych właśnie nieszczęśliwych a także dla wszystkich chorych i strapionych, nieboszczka była przyjaciółką dobrotliwą. Jej miłosierdzie nie przejawiało się w hojnych darach, gdyż Rewolucja obdarzywszy dobrobytem wieś, równocześnie zubożyła zamek. Była im jednak zawsze dobrą sąsiadką i jakby matką, a jakkolwiek nie mogła nikogo obdarzyć krową, to dzbanek mleka wręczała z tak życzliwym uśmiechem i tak serdecznem zainteresowaniem dla zdrowia niemowlęcia, że jak stara Piotrowa zauważyła do kmotry Papilllon: „nikt by nie powiedział, że ona należy do tych przeklętych arystokratów”.

A w rzeczywistości, to należała do nich jedynie na mocy swego małżeństwa. Córka lekarza z Dijon, wniosła mężowi skromny tylko posag mieszczański, a za cały herb, szlachectwo charakteru. On jednak miał herbów za dwoje, jak mogły zaświadczć zdruzgotane pomniki i tablice pamiątkowe w kościele parafialnym; poza tem, niby druga Kordelja, była sama wianem, a pustka, jaką pozostawiła odchodząc, był też odpowiednio wielka.

Wyglądał dziwnie bezradnie, stojąc nad grobem z dwoma synami; tak bezradnie, że patrząc nań, można było przypuszczać, iż nieboszczka była wdową, osierocającą oto nie dwóch, lecz trzech synów, z których jeden miał już włos siwawy na skroniach.

piątek, 7 września 2007

Przyjaźń przerwana - E. L. Voynich

"326 stron, oprawa introligatorska, ślady użytkowania, podniszczony grzbiet, na stronie tytułowej dedykacja, jedna kartka luzem, w jednym miejscu poluzowane szwy".

Właśnie wygrałam licytację na allegro. Jeszcze nigdy, żadnej aukcji nie towarzyszyły takie emocje. Jako miłośniczka "Szerszenia" musiałam ją mieć... koniecznie. Dobrze, że nie musiałam wydać na nią fortuny. Dlatego też troszkę podstępnie nic nikomu nie wspominałam... a nóż znalazłby się ktoś chętny :D

Więc jednak istnieje... jest... została wydana w języku polskim. Nie wiem nawet w którym roku została wydana. Wypatruję teraz listonosza. Chcę już ją zobaczyć... dotknąć... przeczytac... To będzie wspaniały moment... nawet jeśli treść nie będzie zbyt ciekawa (w co wątpię).

Jeju jeju... gdzie ten listonosz.

Dnia 11.09.2007

Ddzisiaj wreszcie przyszedł listonosz :D

Książka jest dosyć mała, ale ciężka... w twardej oprawie... zniszczonej na grzbiecie... muszę się tym zająć. W środku całkiem nieźle... tylko jedna luźna kartka. Kilka stron warto będzie podkleić. Tylko nie wiem co zrobić z kurzem... to stara książka... i "pachnie" jak najstarszy i najmniej uczęszczany dział w bibliotece. Myślę, że i grzybka dałoby się znaleźć... takiego książkowego.

Nie wiem jak to przetrwa moja alergia.

Na razie mam nieprzyjemne uczucie "brudnych rąk" muszę ją w jakąś gazetę owinąć... inaczej nie przeczytam jej z takim smakiem jak bym chciała. Lubię stare książki... ale tak starej chyba jeszcze nie czytałam.

Nie znalazłam daty wydania... ale jest dedykacja z 6 grudnia 1950 r.

Mniam mniam

Wpis z dnia 21.09.2007

Niestety już przeczytane :(

Szybko poszło. Bardzo mi się podobała. Wg mnie razem z Szerszeniem powinna tworzyć całość... pierwsza część Szerszenia - pierwsza część Przyjaźni - druga część Szerszenia - druga część Przyjaźni. Nie widzę powodu dla, którego obie książki nie są połączone. A już najdziwniejsze jest to, że Szerszeń był kilkakrotnie wznawiany a o Przyjaźni nie wiadomo właściwie nic. Teraz dopiero historia Artura jest pełniejsza. Choć nie zupełnie pełna. Nie zdziwiłoby mnie gdyby okazało się, że jest jeszcze jedna powieść, która uzupełnia lukę pomiędzy dwiema pierwszymi częściami.

Hehe dla osób, które nie czytały Przyjaźni... to co napisałam wyżej to bełkot.

Jedno jest pewne, jeśli czytałaś/łeś Szerszenia i podobał Ci się... Przyjaźńprzerwana to lektura obowiązkowa.

środa, 5 września 2007

Dziwne losy Jane Eyre - Charlotte Bronte

"Ta doskonale napisana książka, odznaczająca się zarówno przenikliwością psychologiczną, jak i siłą wyrazu, do dziś pozostaje dziełem niezwykle oryginalnym. Autorka, kreśląc obraz wielkiej namiętności, nie odwołuje się - co rzadkie w ówczesnej literaturze - do zasad moralnych i nie utożsamia ich z konwenansami, lecz kładzie nacisk na przymioty serca."

Jestem niezmiennie zdziwiona gdy jakaś znajoma "dorosła" kobieta (czytająca) na moje pytanie czy czytała tą książkę... odpowiada NIE... Jak to możliwe?? Czy nigdy nie była nastolatką?? A może to ja jestem taka dziwna... dla mnie to jedna z najważniejszych, najpięknieszych książek wieku nastoletniego. To jedna z tych ksążek, które spowodowały, że dzisiaj tak bardzo kocham czytać, że nie potrafię zasnąć bez przeczytania kilku stron "czegokolwiek".

Jesień cudów - Jodi Picoult

"Mariah przyłapuje męża z inną kobietą i wpada w depresję, a jej córka Faith - świadek zdarzenia - zaczyna zwierzać się wyimaginowanej przyjaciółce. Początkowo Mariah lekceważy te rozmowy, jednak kiedy Faith dokonuje kolejnych cudownych uzdrowień, a na jej dłoniach pojawiają się stygmaty, zadaje sobie pytanie, czy córce istotnie nie objawia się Bóg. Wieść rozchodzi się błyskawicznie - Mariah i Faith wbrew własnej woli stają się bohaterkami medialnego cyrku. Rozwój sytuacji nieuchronnie prowadzi do destabilizacji rodziny dręczonej przez media, lekarzy oraz posiadaczy jedynych słusznych prawd."

Kolejna świetna książka Jodi Picoult... jeśli przeczytasz którąkolwiek z jej książek będziesz musiała/musiał przeczytać wszystkie :)

Ddziesiąty krąg - Jodi Picoult

"W swojej powieści Jodi Picoult sięga mistrzostwa fabularnego, snując historię o nadopiekuńczych rodzicach, walce z demonami przeszłości i emocjonalnych zagrożeniach, jakie niesie ze sobą każdy związek. Daniel Stone, rysownik komiksów, jest niemal lustrzanym odbiciem głównego bohatera tworzonego przez siebie albumu: w młodości wandal i chuligan, obecnie kochający ojciec i domator. Kiedy jego czternastoletnia córka Trixie oskarża swojego byłego chłopaka o gwałt, Daniel przemienia się w ogarniętego morderczym szałem mściciela; w tej nowej, niespodziewanej sytuacji ojciec i córka muszą uczyć się siebie nawzajem. W tym samym czasie jego żona Laura, zrywa z kochankiem i podejmuje próbę uratowania swojego małżeństwa. Kiedy Trixie ucieka na Alaskę, Laura i Daniel wyruszają na jej poszukiwanie; jest to bez mała podróż w głąb dantejskiego piekła. Doprawdy trudno oderwać się od tej kroniki rodziny na krawędzi zagłady."

I znowu jak w "Bez mojej zgody" i "Zagubionej przeszłości" mamy doskonałe studium ludzkiej natury. Znowu zastanawiamy się jak my zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji, co byśmy zrobili, jaka byłaby nasza reakcja. Świetnie się czyta, nie można się oderwać i co najważniejsze... zmusza do reflaksji.

Pałac kobiet - Pearl S. Buck

"Znakomicie napisana powieść autorstwa laureatki literackiej Nagrody Nobla. Stanowi doskonałe studium osobowości dojrzałej kobiety, która poznaje prawdziwą wartość i sens uczuć. Nawiązuje również do ważkiej kwestii relacji pomiędzy powinnościami człowieka wobec innych, a jego wolnością osobistą. Akcja Pałacu kobiet została osadzona w realiach przedrewolucyjnych Chin schyłku lat 30. XX w. Wówczas to pani Wu, żona zamożnego posiadacza ziemskiego wywodzącego się z jednego z najstarszych i najbardziej majętnych rodów, która własnie ukończyła 40. rok życia, postanawia wycofać się ze związku małżeńskiego. Znajduje mężowi piękną, młodą konkubinę, żeni trzech spośród czterech swoich synów (po to tylko żeby wyszli spod jej opieki i kurateli), a sama postanawia skupić się na rozwijaniu własnej osobowości. Będąc kobietą nieprzeciętnie inteligentną, czuje potrzebę doświadczenia czegoś ponad bycie przykładną żona i matką, nawet jeśli kierowała się w swoim postępowaniu mądrymi zasadami Tao. Nowe życie rozczarowuje jednak panią Wu. Wydaje się puste, pozbawione treści. Sytuację zmienia pojawienie się na jej drodze cudzoziemskiego chrześcijańskiego zakonnika, ojca Andre, który ma uczyć jej syna angielskiego. Przed panią Wu otwiera się nowy świat - świat miłości..."

Lubię książki z Chinami w tle... pociąga mnie ta egzotyka. Mam w planie przeczytać pozostałe książki Pani Buck.

poniedziałek, 3 września 2007

Jeżycjada - Małgorzata Musierowicz

Czy pamiętasz tą chwilę... ten dzień gdy po raz pierwszy zawitałaś w rodzinie Borejków? W moim przypadku był to tom "Opium w rosole"... Genowefa Bombke vel Tombke pukała do losowo wybranych drzwi, zza których wydobywał się jakiś smakowity zapach... osobie otwierającej drzwi... z uśmiechem i butą oznajmiała... "Dzień dobry, przyszłam na obiadek". A pamiętasz Zielony Pokój... w którym grupa młodzieży wypijała hektolitry herbaty zagryzanej paluszkami...?

To już tyle lat. Wiele razy przeczytałam pierwszych 6 tomów... kolejne troszkę mniej...
Mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem... Jeżycjada ukształtowała mnie jako człowieka... zostałam przez nią wychowana. Zawsze chciałam aby moje mieszkanie było takie jak to u Borejków... przyjazne, rodzinne i zawsze pełne przyjaciół. Wszelkie moje normy... wywodzą się z Jeżycjady. Moja miłość do książek w dużej mierze pochodzi z Jeżycjady...
Jestem pewna, że jest wiele kobiet w świecie blogowym, które wychowała Jeżycjada...

Kiedyś... gdy mnie zabraknie, nie róbcie z mojej biblioteki masy spadkowej. Proszę was o to. Każda książka, jaka stoi na naszych półkach, jest cenna, wyjątkowa i potrzebna, bo każdą z nich czytał ktoś z waszych bliskich. Cieszył się tymi książkami, uczył się z nich, nad niejedną płakał, nad inną się śmiał. Jeśli sami nie będziecie ich chcieli, oddajcie je tym, którzy książki kochają. Obiecujecie? (...)
(Małgorzata Musierowicz)

Te słowa powiedział dziedek Ignacy Borejko do swych wnuków, po wstrząsającym przeżyciu jakim było dla niego odkrycie (w jakiejś pizzeri) całych rzędów książek (niektóre bardzo stare i cenne) przyciętych do jednego wymiaru, tak aby zmieściły się na półce. Jakaś rodzina po swym zmarłym przodku uczyniła z nich "masę spadkową". Ja pod tymi słowami również się podpisuję. Możecie je traktować jak moje własne :)

Gość: siorbacz, acxp43.neoplus.adsl.tpnet.pl
2007/12/02 16:39:21
przeczytałam cała serie Jeżycjady i jest rewelacyjna Książki tej autorki po prostu kocham i wszystkim polecam są odpowiednie zarówno dla młodszych czytelników jak i starszych

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...